ILE NAPRAWDĘ KOSZTUJE CIĄŻA 2

ILE NAPRAWDĘ KOSZTUJE CIĄŻA 2

Jeśli czytaliście poprzedni post, to wiecie już jakim okropieństwem pod względem psychicznym i fizycznym była dla mnie ciąża. 
Ten post będzie trochę ciekawszy, bo niekoniecznie o mnie😂, a zarazem na maksa przydatny jeśli planujecie dzidziusia. 
Ile kosztowała mnie ciąża pod względem finansowym? 
Od razu mówię, że Twoja nie musi tyle kosztować. Może kosztować więcej lub mniej. Zależy czy wybierzesz opiekę na NFZ czy najlepszego hardcorowego lekarza, który za wizytę bierze 300 zł. Ja badałam się prywatnie. Chciałam, żeby wszystko było na wysokim poziomie. 
Wybrałam najlepszego ginekologa (dla mnie) w Ostródzie. Pani przyjmowała w swoim prywatnym gabinecie, w którym można było poczuć się jak w domu. Robiła mi zawsze badanie USG, dawała piękne zdjęcia w 4D (mamy super pamiątki). Do tego mogłam zadzwonić do niej każdej porze dnia (czasami nie odbierała, ale wybaczam) i zawsze doradziła. Jako DRAMA QUEEN jestem mega zadowolona z tego jak prowadziła moją ciążę. Dodatkowym atutem było to, że pani jest też lekarzem w szpitalu, w którym rodziłam, więc możliwe, że byłam nieco inaczej traktowana 😊.
Miałam wizyty co miesiąc, a jedna wizyta to koszt 150 zł. W 8 miesiącu miałam 2 wizyty, a w 9 co tydzień. Takim sposobem na lekarza wydałam około 1600 zł. 
Miałam też badanie połówkowe w Olsztynie, które kosztowało 250 zł. 
Po każdej wizycie u lekarza dostawałam skierowanie na różne badania- mocz, krew, glukoza...
Gdy poszłam pierwszy raz do laboratorium z kartką pełną zakreślonych kwadracików, szczęka mi opadła. Zapłaciłam za badania około 300 zł. Na szczęście był to wydatek jednorazowy, i każda następna wizyta to koszt około 30 zł. 
Musiałam też 4 razy zrobić badanie na odczyn Coombsa - koszt około 20 zł. 
Takim sposobem na badania wydałam około 800 zł. 
W związku z niedoborem żelaza przyjmowałam też leki.. ale to nie był jakiś duży koszt. Oscylowało to w kwocie 120 zł. 
Przyjmowałam też luteinę. To był już był większy wydatek i za 2 opakowania zapłaciłam następne 120 zł. 

Pamiętajcie też o ubraniach (bo niestety ciężko było z brzuchem zmieścić się w swoje ulubione dżinsy😅), o rzeczach do porodu.. taka wyprawka to koszt około 200 zł. 
Na szczęście szkoła rodzenia w Ostródzie jest darmowa, więc chyba największy wydatek odszedł 😀. 

Podsumowując ciąża kosztowała mnie około 3000 zł. Czy to dużo? Trudno mi powiedzieć. Wiadomo, można robić badania na Narodowy Fundusz Zdrowia, ale w Ostródzie niestety nie jest to takie łatwe i nie byłam pewna czy mogłam zaufać lekarzom. 
To są tylko przybliżone liczby, ale myślę, że i tak pomoże to Wam rozplanować jakoś budżet jeśli planujecie dzidzię :) 

Na pewno nigdy nie będę żałować wydanych pieniędzy. Całą ciążę byłam spokojna, że z Lili jest wszystko w porządku, że obie jesteśmy zdrowe. :)



ILE NAPRAWDĘ KOSZTUJE CIĄŻA 1

ILE NAPRAWDĘ KOSZTUJE CIĄŻA 1

Jeśli planujesz zachodzić w ciążę, NIE POLECAM tego czytać. 😀

Myślę, że to mega ciekawy temat. 
Ja jako 20-latka nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że ciąża może kosztować, ale to chyba dlatego, że nigdy się tym nie interesowałam. Nie interesowało mnie z jakimi kosztami i wyrzeczeniami się to wiąże. 
Więc.. ILE TAK NAPRAWDĘ KOSZTUJE CIĄŻA?
Mnie kosztowała bardzo dużo. 
Moje życie towarzyskie legło w gruzach. Gdy tylko znajomi usłyszeli ode mnie zdanie "Będziemy mieli dziecko" nagle ucichło. Przestaliśmy dostawać zaproszenia na spotkania ze znajomymi, moja skrzynka w messengerze była pusta, mój telefon też jakby umarł. Zostali tylko nieliczni. Tylko nieliczni pytali się jak się czuję, tylko nieliczni pytali czy wszystko w porządku. 
Rozumiem, że nie byłam już świetną kompanką do imprezowania i picia alkoholu... no bo w końcu w ciąży nie można pić.. ale kosmitką też nie byłam i rozmawiać czy śmiać się z Wami mogłam. 
Był to etap, kiedy moja psychika troszkę na tym ucierpiała.. Trochę brakowało mi chociaż rozmowy z kimś innym niż K. 
Z drugiej strony patrząc, wyszło to nam na dobre. Nasi znajomi się wyklarowali i dopiero wtedy ujrzeliśmy kto jest z nami na dobre i na złe, a kto tylko gdy jest śmiesznie. Jednym zdaniem mówiąc.. Nasi "znajomi" nie byli zbyt dojrzali. 

Ciąża kosztowała mnie też wiele zdrowia. Jestem już 6 miesięcy po porodzie i nadal odczuwam skutki ciąży. Mój kręgosłup wysiadł w czasie, gdy nosiłam małą Pączkini. W żaden sposób nie mogłam wstać z łóżka, przekręcić się, położyć na plecach. W nocy przybierałam tylko jedną pozycję, a na krześle mogłam usiedzieć 5 minut. Aktualnie nadal mam problem z podnoszeniem się z pleców. Jest to niewykonalne. Kręgosłup najzwyczajniej w świecie mi się blokuje. 
W 8 miesiącu rozeszło mi się spojenie łonowe. Pewnie w tym momencie googlujecie co to jest. To taka okropna kość, która pod ciężarem dziecka się rozchodzi, by przygotować się do porodu..No ale mi się rozeszła troszkę za bardzo. Spowodowało to, że leżałam przez miesiąc w łóżku i nie było mowy o wyruszeniu w samotności z domu. A aktualnie mam problem z bieganiem. To znaczy to nie jest problem, bo i tak nie biegam 😂, no ale jeśli chciałabym biegać, to nie mogę. 

Ciąża spowodowała lekki upadek psychiczny. zwłaszcza na początku i końcu. Na początku byłam załamana, bo nie wiedziałam co ze swoim życiem, jak sobie poradzę, co dalej.. Do tego komentarze rodziny czy znajomych, że marnuję życie, że nic nie osiągnę, że to za szybko. Na koniec ciąży.. musiałam spędzić całe dwa miesiące w domu. Przemieszczałam się tylko na trasie łóżko-toaleta. Więcej nie byłam w stanie przejść.. Wiecie jakie są efekty siedzenia w domu i bycie przyczepionym do łóżka? Powstaje taka mini depresja. Tak było ze mną..

Czy wspominam ciążę dobrze?
Zależy o jakie momenty chodzi. Miło wspominam kopniaki, wizyty USG, ale to wszystko.
Ciąża to był mój koszmar. Cała ciąża kosztowała mnie ogrom nerwów, bólów, smutku.

Na szczęście po 9 miesiącach ciąża się skończyła, a moje życie rozświetlił płomień nadziei, MOJE DZIECKO.
Jakby nie było, po burzy wyszło słońce.



#STOPCZAPECZKOM

#STOPCZAPECZKOM

30ºC w cieniu. Brak wiatru i świeżego powietrza. Znajome? No właśnie.. Tak jest ostatnio codziennie. 
Ostatni post jaki pojawił się na blogu (a było to niestety już dawno), był o tym jak nie przegrzać niemowlaka, a to co wczoraj zobaczyłam zszokowało mnie. Chciało mi się płakać. 
Widziałam 3 wózki. Troje niemowląt w gondoli z postawioną budą. W środku kocyki, a co najważniejsze a zarazem szokujące.. dzieci w bawełnianych czapeczkach. Nie.. nie w kapelusikach czy chustkach chroniących od słońca (chociaż takowego w gondoli też nie ma). To były czapeczki chroniące od wiatru i zimna. 
Nie rozumiem co kieruje takimi matkami. W gondoli zazwyczaj jest o kilka stopni więcej niż poza nią, a skoro poza nią jest ponad 30 stopni.. to tam musi być prawdziwa sauna. Fakt.. gondole są wentylowane, ale przy takiej pogodzie to nie ma raczej znaczenia i bardziej chodzi o to by dziecko miało czym oddychać. Tym bardziej w takowej gondoli nie wieje wiatr. Nie ma go poza gondola to nie ma go też w niej. To jest wprost niemożliwe. Dlatego nie rozumiem po co w wózku dziecku czapka. Żeby nie zawiało mu uszek? Hm.. no nie. Bo babcia kazała nałożyć? Być może. 
Nie wiem .. nie potrafię tego zrozumieć. 


Opamiętajmy się drogie mamy. My nie potrzebujemy okrycia to dzidza tym bardziej. 
Uwierzcie mi, że dziecku jest tak samo gorąco jak Wam. Ono tak samo odczuwa ciepło. To też człowiek. 
Jakiś czas temu rozmawiałam z pediatrą, który powiedział, że nie ma czegoś takiego jak zawiane uszka. Na pewno nie w taką pogodę. 
 Lila nie nosi czapki odkąd temperatura przekroczyła 15 stopni. Wiadomo.. jeśli wiatr hulał jak szalony.. to ta czapka się znalazła na głowie, ale nie w wózku. 
Wczoraj pogoda dała nam się we znaki. Było ponad 30 stopni w cieniu, a Lili miała spoconą głowę. U nas łatwo to dojrzeć, bo z włosów robi się mokra włoszka :) 
Dlatego nie wyobrażam sobie, co musi się dziać pod czapeczkami. Jak bardzo spocone muszą być te dzieci. 

Pamiętajcie by nie patrzeć na to, że rączki lub stopy są zimne. To nie jest żaden wyznacznik. Zawsze sprawdzajcie kark. 
Poza tym nie rób swojemu dziecku krzywdy. Nawet nie wiesz jak szybko o chorobę, gdy zdejmiesz tą czapkę i przez przypadek klimatyzacja lub lekki wiaterek owieje spoconą główkę. 
Pamiętaj jeszcze o potówkach, które powstają z przegrzania niemowlaka. Nam na szczęście nigdy się to nie zdarzyło, ale wiem jak szybko można do nich doprowadzić. 

Drogie mamy.. zrezygnujcie z okryć głowy (nie mówię to tu o okryciu przeciwsłonecznym) chociaż w tym okresie upałów. Dajcie odetchnąć swoim dzieciom z ulgą. 
Powiedzcie #STOPczapeczkom i upominajcie spotkane mamy, by też zrezygnowały.




KILKA KROKÓW JAK NIE PRZEGRZAĆ NIEMOWLAKA

KILKA KROKÓW JAK NIE PRZEGRZAĆ NIEMOWLAKA

Mieszkamy nad jeziorem w mieście turystycznym. Spędzamy dużo czasu na zewnątrz. 
W tym roku lato przyszło do nas dużo szybciej niż się tego spodziewałam. 
Obserwuję wózki, dzieci i jestem w szoku. Jestem w szoku jaką krzywdę robią matki swoim pociechom. Czasami aż mnie boli serce. Mam ochotę podejść do wózka i zrobić tak jak być powinno.
A jak być powinno?
  1. Odsłońcie gondolę. Jak widzę wózek zasłonięty pieluchą tetrową, a nie daj Boże kocem, to krew mnie zalewa. Dziecko w 30º upale musi mieć czym oddychać, a Droga Matko jeśli postawisz budę w wózku, zasłonisz go jeszcze jedną z wymienionych wyżej rzeczy, to zafundujesz swojemu szkrabowi saunę. Chyba tego nie chcesz, prawda?
  2. Dajcie spokój z tymi czapeczkami w wózkach. Ostatnio jakaś baba zajrzała mi do wózka i wyparowała z tekstem: "Temu dziecku to by się czapeczka przydała". No i nie wiedziałam jak to skomentować, po prostu sobie poszłam. Teraz żałuję, że nie zapytałam gdzie pani ma czapkę. Nie wiem skąd ten pomysł, że w taką pogodę dziecku zawieje uszka. 
  3. Nie ubieraj jak na zimę. Wystarczy samo body czy rampers. Uwierz, że dziecku jest tak samo gorąco jak i Tobie. Dodatkowo w gondoli nie ma przewiewu, więc temperatura jest o kilka stopni wyższa. 
  4. Cień, cień i jeszcze raz cień. Na spacer wychodźcie do miejsc zacienionych- do parku, nad wodę lub gdziekolwiek, gdzie słońce nie pada na Was bezpośrednio. Może Wam też pomóc parasolka do wózka, by osłonić maluszka od słońca.

Najważniejszą rzeczą jest krem z filtrem. Chrońcie swoje dzieci przed poparzeniem słonecznym. 
Wiem jak trudno jest znaleźć bezpieczny środek przeciwsłoneczny. Coś co będzie dla dzieci z atopowym zapaleniem skóry, a zarazem dostępne dla niemowlaków. 
Sama szukałam czegoś idealnego. Przejrzałam wiele produktów jednak większość była wskazana od 6 miesiąca życia. Ja musiałam postawić na filtr mineralny. To bardzo ważne, by nie smarować dziecka chemią. Ważna też była wodoodporność. Mimo że Lila skończyła dopiero 3 miesiące to moczy nóżki w jeziorze.  
No i tak w moje ręce trafił produkt Dermedic Baby Sunbrella. Jesteśmy w pełni oddani marce Dermedic Baby. Tylko ich produkty Lili skóra akceptuje. 

Ochronna emulsja dla dzieci i niemowląt skradła moje serce. Zapach jak i skuteczność to główne zalety. Tworzy na powierzchni skóry ekran chroniący przed przenikaniem promieniowania UV w głąb skóry. Zawiera wyłącznie filtry mineralne. Łagodzi podrażnienia, działa kojąco, zmniejsza pieczenie i ułatwia gojenie. Dzięki temu, że w składzie jest olej lniany i masło shea silnie natłuszcza i nawilża skórę niemowlęcia. 
To co dla mnie najważniejsze produkt jest tani (w granicach 30zł) i dostępny w sieci sklepów Hebe. 
MUST HAVE LATA.




SIDS- CZYLI ŚMIERĆ ŁÓŻECZKOWA

SIDS- CZYLI ŚMIERĆ ŁÓŻECZKOWA

Podczas ciąży nie spędzało mi to snu z powiek. 
Wiele czytałam o takich przypadkach, wiele oglądałam w telewizji lub Youtube, tyle słyszałam o znajomych. Z każdą nową informacją byłam coraz bardziej przerażona. W duchu modliłam się, by nam to się nigdy nie przytrafiło. To ogromna trauma dla rodziców i ich rodzin. 
Mowa o SIDS, czyli o zespole nagłej śmierci niemowląt. 

Śmierć łóżeczkowa najczęściej występuje między trzecim, a szóstym miesiącem życia. To wtedy dziecko zaczyna się kręcić i łapać. Zwiększone ryzyko jest u wcześniaków oraz dzieci z niską masą urodzeniową. 
To jak przebiegała ciąża też ma znaczenie. Jeśli wystąpiły krwawienia, doszło do zakażenia, mama cierpiała na niedokrwistość lub paliła papierosy bądź piła alkohol- ryzyko śmierci łóżeczkowej jest największe.

Dla własnego spokoju, chciałam zapewnić Lili jak najbezpieczniejszy i spokojny sen. 
Zdecydowałam, że w łóżeczku ma być tylko materac i prześcieradło. 
Mamy teraz boom na ochraniacze do łóżeczek, kołderki, poduszeczki i inne gadżety aby było kolorowo i miło. Instagram zalała fala zdjęć pięknych łóżeczek. Tak naprawdę to wszystko jest zbędne i niebezpieczne dla maleństwa. Dziecko może obrócić się w stronę ochraniacza buzią i najzwyczajniej w świecie się udusić. Podobnie jest jest z kołderkami i kocykami, które mogą przykryć twarz dziecka i może wystąpić bezdech, a w konsekwencji zgon. 

JAK ZMNIEJSZYĆ RYZYKO SIDS?
  1. Do snu zawsze, ale to zawsze dziecko powinno być układane na plecach. Ostatnio ktoś mi powiedział, że Lilę powinnam kłaść na boczkach, by głowa się nie spłaszczyła. Jednym uchem to wpuściłam, a drugim wypuściłam. Sama wiem, co dla niej jest najlepsze.
  2. Pokój, w którym śpi niemowlę, powinien być regularnie wietrzony. Nie bójmy się tego robić, dziecko na pewno się nie wyziębi. Temperatura nie powinna przekraczać 20ºC.
  3. Dziecko powinno spać na twardy materacyku.
  4. W łóżeczku powinien znajdować się tylko materac. 
  5. Dziecko podczas snu powinno mieć swobodę poruszania rączkami i nóżkami.
Pewnie teraz zastanawiacie się czym przykryć dziecko skoro kołderki i kocyki nie są mile widziane?
Na przeciw naszym obawom wyszła firma Natulino.
Śpiworki Natulino zostały zaprojektowane przy współpracy z neonatologami i położnymi. 
Są też rekomendowane przez specjalistów i pediatrów.

Śpiworki Natulino to doskonała alternatywa dla kołderek, kocy i otulaczy.
Śpiworek zapewnia, że twarz dziecka będzie zawsze odkryta, a kształt pozwala na swobodne poruszanie się nóżek dziecka. Śpiworek jest polecany przez fizjoterapeutów, bo jest bezpieczny dla bioderek.

Śpiworki możemy zamówić w 3 grubościach dostosowanych do temperatury panującej na zewnątrz jak i w domu. Do wyboru mamy różne warianty kolorystyczne. Mamy też do wyboru rozmiary zależnie od wieku dziecka :)
Wykonane są w 100% z miękkiej bawełny. (Sama mam ochotę się do niego przytulać).

Jak się u nas sprawdził? 
Doskonale. Nie musze się martwić, że Lila się rozkopała i marznie w nocy. Nie muszę też co jakiś czas patrzeć czy się nie udusiła. Ja jestem spokojna, a Lila bezpieczna. 









CHUSTOWANIE

CHUSTOWANIE

Podczas ciąży już wiedziałam, że będę chciała chustować Lilę.
Latem lubiłam patrzeć na kobiety, które w zawiniątku na brzuszku noszą swoje dzieci. Piękny widok. 
Nie tylko mnie to rozczulało, ale mega stylowo wyglądało. Tak boho. Zwłaszcza na instagramowych fotkach. No bosko. 
W mojej wyprawce nie od razu pojawiła się chusta. Lila urodziła się w ogromne mrozy. Za oknem było nawet -11ºc. W taką pogodę chusta się nie sprawdza. Dziecku jest zimno, a tak naprawdę i spacery nie są zbyt długie.
Gdy tylko pojawiło się ciepło kobiety wyszły z maleństwami zawiniętymi w chustę. Znowu zaczęłam zazdrościć, że chodzą bez zbędnego balastu jakim jest wózek, mają obie ręce wolne i mogą w spokoju wypić kawę. No i te słodko śpiące dzieci na maminej piersi. 
No i wtedy zaczęło się przeglądanie internetu. Przeszukałam wszystkie fora internetowe na tamat "jaka chusta najlepsza i dlaczego".
Nie mogłam się zdecydować. Ile ludzi tyle opinii.



Ostatecznie postawiłam na polską firmę. 
LittleFrog, bo o niej mowa powstała w 2012 roku, by ułatwiać życie rodzicom, a także wspierać rozwój niemowląt i dzieci do lat 3. 
Są zrobione z materiałów bezpiecznych dla skóry niemowląt, co przy problematycznej skórze Lili jest bardzo ważne. Chusty są barwione naturalnymi barwnikami w niesamowitych kolorach. Idealnie wpasowuje się w nasze upodobania. 
My wybraliśmy chustę tkaną splotem skośno-krzyżowym, długość 3.6 metra. Na chwilę obecną wystarcza, ale myślę, że jak Lila podrośnie to zakupię dłuższą. Skład takiej chusty to 55% bawełny i 45% bambusa, także same naturalnie składniki, które mogłyby uczulać. 
Co ważne, chustę możemy wiązać na różne sposoby. Zależy jak nam wygodnie. My jak na razie praktykujemy kieszonkę. Jest bardzo wygodna i Lila (patrząc na to, że cały spacer przesypia) czuje się w tej pozycji bezpiecznie i dobrze. 


Myślę, że każda mama, ze zdrowym kręgosłupem, powinna praktykować chustowanie. 
Nie dość, że wygodnie, to jeszcze zbliża z maleństwem na maksa. Dziecko podczas spacerów czuje się bezpieczne i kochane. Jest blisko mamy. Pamiętacie moment kangurowania w szpitalu? To podobne uczucie możecie przeżywać codziennie na spacerach. Ogromnym plusem jest to, że nie musicie ciągnąć ze sobą dodatkowego balastu jakim jest wózek. Nie wszędzie nim wjedziesz, między sklepowymi półkami trudno jest manewrować tak, by czegoś nie wywrócić, a chusta to umożliwia. Dla mnie to niesamowity wynalazek. Jeśli macie małe dzieci, które nie skończyły 3 lat i jeszcze troszkę siły, to polecam. 



Jedna z Was mi napisała, że chustę trzeba potrafić wiązać, by nie zrobić dziecku krzywdy. No i owszem, zgadzam się z tym, ale po to jest dawana instrukcja, by robić to prawidłowo. 

BABY BLUES- O CO W OGÓLE CHODZI

BABY BLUES- O CO W OGÓLE CHODZI

Baby blues.. co to jest? Pewnie to pytanie zadaje sobie wiele kobiet. O mężczyznach nie wspomnę, bo dopóki Wasza partnerka nie urodzi dziecka, nie dowiecie się o co chodzi.

Baby blues to stan psychiczny. Fizyczny w gruncie rzeczy też. Dopada kobiety po porodzie. 
Stan ciągłego smutku przeplatanego z radością. Humor zmienia się z minuty na minutę. 
Patrzysz na swoje dziecko, swoje szczęście, uśmiechasz się, cieszysz się jego obecnością, ale za chwilę łapie Cię niepohamowany smutek. Płaczesz. Płaczesz nad dzieckiem. W końcu zdajesz sobie z tego sprawę i jesteś jeszcze bardziej smutna. Kiedy się uspokoisz znowu cieszysz się macierzyństwem, przecież to taki piękny czas. 
Przeglądasz Instagrama, Facebooka, Snapchata. Wszyscy Twoi znajomi są właśnie na imprezie, a Ty utknęłaś z dzieckiem w domu. Jesteś uwiązana. Znowu płaczesz. Jesteś taką okropną matką.  Przecież Ty jesteś na to za młoda, nie nadajesz się. Może faktycznie za wcześnie zdecydowałaś się na dziecko. Przecież mogłaś się z nimi bawić, pić, tańczyć. A Ty popadłaś w rutynę- cyc, pampers, czuwanie. 
Wyglądasz coraz gorzej. To wszystko jest takie nowe, takie niemożliwe. Nie radzisz sobie z dzieckiem, ze sobą. W końcu dostrzegasz, że Maleństwo się do Ciebie uśmiecha. Może nie świadomie, ale jednak. Ty zaczynasz płakać, ale to łzy szczęścia. To dziecko jest takie piękne. To cud. Nosiłam je 9 miesięcy pod sercem, a teraz na nie patrzę. 
Ale zaraz zaraz..  chyba nie byłam gotowa na taki cud. Za szybko. Zdecydowanie. Po 30 powinnam mieć pierwsze dziecko. Może wtedy byłaby jakaś stabilizacja, wybawiłabym się wcześniej. Tak.. to stanowczo za szybko. I znowu płacz...
Po co Ci to było dziewczyno..

Mogłabym tak pisać bez końca. Tak pracuje mózg kobiety po porodzie. Miliony myśli. 
Trudny czas. 
Czy ja przez to przechodziłam? Hm.. tak chyba tak. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Potrafiłam usiąść i płakać. Płakać bez powodu lub bezradności. Odważyłam się sama być od początku do końca. Bez żadnej pomocy rodziców. Każdy mnie podziwiał, ale ja po prostu nie chciałam. Dałam sobie radę, ale to nie było łatwe. Co mi to dało? Nikt nie mówił mi co robię źle. To sprawiło, że nie mogłam uciec, gdzie pieprz rośnie. Musiałam siedzieć i działać. Poznawałam się z Lilą. Poznawałam się z nową sytuacją. Nie poddałam się. 
Przyznam się, że połóg też miał na to ogromny wpływ. Rozmawiałam z innymi mamami, które rodziły w tym czasie co ja. Wszystkie na nową sytuację reagowałyśmy tak samo. To samo nam przeszkadzało, to samo cieszyło.
Tak po prostu musi być. 
Pewnie, że nadal jest mi smutno, gdy w niedzielę rano oglądam zdjęcia moich znajomi w social media. Wszyscy pijani, roześmiani. Ale czy tego bym teraz chciała? Nie.. Gdy przypomnę sobie wszystkie dramaty, które na tych imprezach się odbywały, dziękuję sobie za stabilizację (moja wątroba też dziękuje). Jestem młodą mamą. Ciążę, poród i macierzyństwo znoszę wspaniale, bo mam na to siłę. Za 20 lat moi znajomi będą na starość siedzieć z małymi dziećmi, a ja będę odpoczywać. Role się odwrócą. 

Dziewczyny.. Jesteście silne. Baby blues to kwestia miesiąca lub dwóch, a tyle pięknych chwil przed Wami. Cieszcie się macierzyństwem póki możecie, bo dzieci rosną zbyt szybko. 
Jeśli czujecie się naprawdę źle, wyjdźcie na paznokcie czy fryzjera. To zawsze działa. Chwila relaksu. Tylko nigdy się nie poddawajcie. Czasami musimy popłakać.. chociaż.. DZIEWCZYNY NIE PŁACZĄ! 
#staystrong

J.


Copyright © 2014 Młodymi oczami , Blogger